» Recenzje » Wszystkie » Zbiór map Antonio Piraisa

Zbiór map Antonio Piraisa


wersja do druku

Palcem po mapie


Mam to do siebie, że hasło "Wspieraj polskie RPG" jeszcze mnie trochę rusza. Kupuję więc różne rzeczy, lepsze i gorsze, żeby wydawca miał za co wypuścić kolejny produkt. Widzę jednak, że chyba nastał czas bym zrewidował moje podejście.

Zbiór map Antonio Piraisa to, cytując za okładką,
40 dobrych map i planów
. Liczba się zgadza. Mapy i plany - choć nie do końca tylko one - w opakowaniu są. Tylko przymiotnik "dobre" pasuje tu jak wół do karety.

Mapy są ładne. To fakt. Ale poza mapami i planami dostajemy także kilka zwykłych ilustracji. Od biedy można uznać kilka z nich za mapy w rzucie izometrycznym, ale to ewidentnie ilustracje. Mogą stać się pomocą dla Mistrza Gry podczas opisywania krajobrazu.

Pozostała zawartość to już faktycznie mapy i plany - te ostatnie nawet z nałożoną siatką. Można o nich powiedzieć jedna dobrą rzecz: są. Ich przydatność dla MG lub gracza jest jednak niemal zerowa.

Pierwsza sprawa to papier. Wszystko wygląda jak wyjęte przed chwilą z drukarki lub ksera. Można było część map zrobić na gorszym papierze, na przykład na gazetowym. Dobrze mnąca się, przebarwiona, klimatyczna mapa to jest coś. Zaś białe, dziewicze kartki nie dość, że błyskawicznie się pobrudzą, to zniszczą nastrój sesji, zamiast go tworzyć.

Druga sprawa, to grafiki. Nie powiem: są ładne, a nawet śliczne. Ale brakuje mi tam szybkich szkiców. Takich, jakie MG i gracze robią w trakcie sesji - koślawych, brzydkich, ale za to autentycznych.

Trzecia sprawa, chyba najważniejsza. Części grafik można użyć na sesji kilka razy. Paru z nich można użyć raz. Reszty nigdy nie wyciągnie się na światło dzienne. Powód? Autorzy wpisali gdzie tylko mogli wymyślone przez siebie nazwy. Te właśnie mapy nadają się jedynie do wsadzenia w antyramę i zawieszenia nad łóżkiem. Trudno bowiem w czasie sesji w konkretny system wyciągnąć mapę okolicy z nazwami wziętymi z sufitu i pokazać ją graczom. Te grafiki poza wartością artystyczną nie reprezentują sobą nic. Plany zaś są raczej jednorazowego użytku - pokazują pewne typowe zabudowania, ale ile razy można wchodzić do identycznie wyglądającej świątyni?

Owszem, można mapy położyć na stole w czasie sesji, by próbowały generować tak zwany klimat, ale po paru takich użyciach nadawać się będą jedynie na śmietnik. Każdy wie, co dzieje się z papierem podczas gry - kapie na niego wosk, ktoś po nim bazgrze, stawia kubek z herbata, wylewa różne płyny, kruszy kanapkami i tak dalej. Blat stołu da się przetrzeć mokrą ścierką, papier takiego zabiegu nie przeżyje.

Czego jeszcze Zbiorowi map brakuje? Spisu grafik i odpowiedniej numeracji arkuszy według tegoż spisu. Poza tym żadna z map nie ma podanej skali, co czasem mogło by być przydatne.

Portal wypuścił produkt słaby. W założeniu miała być to pomoc dla MG i graczy. Dostaliśmy jednak gadżet, z którym tak naprawdę nie ma co zrobić. Zdecydowana większość grafik nadaje się jedynie do powieszenia na ścianę. Całości nie ratuje owe kilkanaście map bez wypisanych nazw miejsc ani rysunki, którymi można zilustrować sesję.

Jeśli ktoś ma ochotę przyozdobić ściany ładnymi grafikami, lub też jest kolekcjonerem i koniecznie musi mieć wszystko, co wychodzi w Polsce do RPG, może Zbiór map kupić. Inni niech wydadzą te pieniądze na przykład na kino. Rynek można wspierać, jeśli warto za oferowane przezeń produkty płacić. Mapy, które kosztują tyle, co trzy przygody do Dungeons and Dragons, a przydatność mają o wiele mniejszą, nie są warte swojej ceny.

Nie rozumiem tylko jednej rzeczy - co na okładce robi logo d20? Czyżby miało przyciągnąć klientów? Przecież tam nie ma ani kawałka mechaniki. To zagranie poniżej pasa. Pasa z pieniędzmi.


Wydawca: Wydawnictwo Portal
Rok wydania: 2003
Autorzy map: Radek Gruszewicz, Marcin Ściolny oraz Michał Oracz
Cena: 37 złotych
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 2 / 6

Komentarze


bukwa
    Rzetelna recenzja
Ocena:
0
Cieszę się, że mogłem wreszcie przeczytać pierwszą wyważoną recenzję "Zbioru map AP"; recenzję, która punktuje plusy i minusy akcesorium. Na podstawie wypowiedzi Seji'ego można wyrobić sobie zdanie nie tylko na temat zawartości, ale także wykonania produktu. :-)

Co do wymyślonych przez autorów nazw, to ciągle się nie zgadzam. :-)
Czy takie mapy nie mogą być przydatne dla ludzi tworzących dopiero swój świat? Może jest ich znacznie mniej, niż tych korzystających ze uniwersów oficjalnych, ale są.

Zasmuciła mnie niska jakość papieru, na którym wydane są mapy. To bardzo ważna sprawa przy produkcie tego rodzaju. No i brak skali!

A co robi na okładce logo d20? Hmm... produkt jest dla wszystkich tworzących światy autorskie, jednak D&D zdobywa obecnie największą popularność. Intencja wydawcy nie jest trudna do odczytania. ;-)
28-11-2003 17:33
bukwa
    P.S.
Ocena:
0
Małe pytanie na koniec: czy do napisania tego tekstu sprowokowała Cię dyskusja wywołana recenzją "Mapa Piraisa" autorstwa Gwintora? ;-)
28-11-2003 17:45
Seji
    Papier i inne
Ocena:
0
Hmm.. moze zamotalem, ale papier jest dobry. To znaczy jest bialutki, rowniotki i tak dalej. Taki, jak np. w Portalu. To nie jest zla jakosc papieru. Wiecej, to jakos za wysoka. Eh, dostac mape na szarym, postrzepionym papierze pakowym...

Nazwy - DGCC i juz :). Ale fakt: jesli rozpatrywac to pod katem tworzenia autorek - to jest ok. Z tym, ze jakby tak kazdy produkt przeznaczony dla masowego odbiorcy rozpatrywac w waskim kregu, wszystko byloby cudowne i wspaniale. A tak sie nie da.

d20 - pytanie bylo retoryczne ;).
28-11-2003 17:47
Joseppe
   
Ocena:
0
Nakrzyczelismy, nawrzeszczelismy i w koncu doczekalismy sie recenzji, ktora "sili sie na obiektywizm" :)

Bardzo mi sie ta recenzja podoba. Teraz, jezeli lubie robic autorki, to wiem, ze to zbior dla mnie, jezeli zas nie lubie, to nie ma wiekszego sensu. Poszukiwalem w recenzji wlasnie odpowiedzi na to pytanie.

No i brak skali, to rzeczywiscie duzy blad, przydaloby sie do tych swiatow autorskich.

Blyszczaca mapka na klimatycznej sesji fantasy, ble :P
28-11-2003 17:59
Seji
    Bukwa
Ocena:
0
Tak i nie :). Recenzja sie pisala od Falkonu, ale Gwintor mial wiecej wolnego czasu ode mnie, zeby skonczyc swoja. Ale pewien wplyw dyskusji oczywiscie - nawet nieswiadomy - byl. Tego uniknac sie nie dalo.
28-11-2003 18:06
~Gwintor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Solidnie i rzetelnie. Co Seji, to Seji ;)
28-11-2003 22:20
Neurocide
    W odróżnieniu od Gwintora...
Ocena:
0
...Seji podaje sensowny argument, który rozwiewa moje wątpliwości. Argument jest oczywiście finansowy: koszt Map Antonia Priasa = mniej więcej trzem przygodom do D20.

Co do recenzji - to mniej w niej złośliwości, a więcej rzeczowych konkretów (w porównaniu do tekstu Gwintora).
29-11-2003 00:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.