Cele były przecież ambitne. Na witrynie konkursu znaleźć można deklarację misji, w której mówi się o uczynieniu z gier fabularnych rozgrywki masowej, niesieniu naszego hobby pod strzechy, promowaniu młodych twarzy i nowych idei. Brzmi podniośle, ale przecież jest to pierwsza inicjatywa w takiej skali na naszym erpegowym poletku, wydarzenie bez precedensu. Megakonkurs robi użytek z, co by nie mówić, nowoczesnej technologii. W czasach Magii i Miecza, przecież nie tak odległych, konkurs SMS-owy byłby nie do zrealizowania. Ma przy tym swoją własną witrynę, forum i atrakcyjne nagrody do wygrania.
Odzew projektantów gier nie zawiódł. Do wstępnej selekcji nadesłano ponad sto notek, z czego zespół Rewolucji Kreatywnej, jak każą się nazywać organizatorzy, wybrał dwudziestu uczestników pierwszego etapu . Jak widać walka od początku była zacięta i wielu autorów musiało obejść się smakiem. Dziś pozostała już tylko dwunastka uczestników, z czego raptem trzy, może cztery, systemy mogą liczyć na zwycięstwo.
Taka sytuacja nie dziwi – autorskie settingi niezbyt często osiągają choćby przyzwoity poziom i zazwyczaj padają ofiarą słomianego zapału swoich twórców. Tak też było w przypadku niektórych koncepcji, które zakwalifikowały się do konkursowej dwudziestki. Humorystyczny w zamierzeniu Punkt G, czy Kurhan nastawiony na wygrzewowy aspekt d20 , zrezygnowały z walki już w pierwszych etapach, a liczba pozostałych uczestników stale się zmniejsza.
Za i przeciw d20
Nie bez znaczenia jest tu fakt, że Megakonkurs opiera się na mechanice d20. Regulamin dopuszczał dwie możliwości. Skorzystanie z zasad w wersji bliskiej tej znanej z DnD (a więc oparcie o trójkę podręczników źródłowych) pozwala użyć na okładce loga d20. Większe pole manewru dawał jednak, niezależny od dedekowych podstawek, produkt czerpiący z SRD zgodnie z Open Gaming License. Dla twórców autorek jest to jednak nadal dość istotne zastrzeżenie – "dwudziestka" ma bowiem zarówno zażartych zwolenników jak i nieprzejednanych wrogów. Co więcej gro osób podejmujących trud stworzenia własnego systemu RPG skłania się raczej ku tworzeniu własnych, ściśle dopasowanych do ich wizji zasad. Zamknięcie konkursu w ramach d20 musiało być dla nich przeszkodą. Dla przykładu, stojący całkiem wysoko w notowaniu Schwarzkreuz'68 zrezygnował z uczestnictwa przed etapem zatytułowanym "Mechaniczne różnice".
W wywiadzie udzielonym Poltergeistowi, pomysłodawca inicjatywy, Bartosz 'Finn' Kubera, argumentował, że oparcie o podstawowe podręczniki do Dungeons and Dragons sprawi, że pisanie mechaniki od zera nie będzie konieczne i zapobiegnie powstaniu potencjalnych bubli. Zarzut ograniczania możliwości twórców odpiera OGL. Przede wszystkim d20 miało się jednak przyczynić do popularyzacji zwycięskiego settingu. Czas rzucić okiem na to, jak poszczególni autorzy radzą sobie z ograniczeniami narzucanymi przez regulamin.
Rekonstrukcja d20
Przez ostatnie kilka etapów liderem notowania pozostają niezmiennie Inne Pieśni RPG, setting tworzony na podstawie znanej powieści Jacka Dukaja . Maciej 'Hekatonpsychos' Kowalski, autor adaptacji, posunął się chyba najdalej w modyfikacji oryginalnych zasad . Koncept Punktów Morfy, za które kupuje się kolejne elementy bohatera pojawia się w dedekach bodaj tylko w jednej, opcjonalnej zasadzie (wykupowanie atrybutów na zasadzie "point buy"). Co prawda system operuje na znanych i lubianych kliszach, ale wprowadza własne nazewnictwo i rozliczne zmiany w rozłożeniu punktów ciężkości danych klas postaci. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie grania w IPRPG z marszu. Jest to właściwie mechanika napisana od zera. Co prawda powstała z tych samych klocków, ale przecież nie oznacza to automatycznie identycznej grywalności.
Inne Pieśni były też przedmiotem licznych kontrowersji. Zarzucano twórcom, że opierając się na już istniejącym i lubianym świecie idą na łatwiznę; grają nie fair wobec pozostałych uczestników. Z mojej perspektywy wygląda to zgoła inaczej. Chyba nikt inny nie przejął się misją konkursu bardziej niż Hekato. Czyż odwołanie się do czytelników Dukaja nie jest chwytem, który ma poszerzyć grupę docelową erpegów? A przecież jest to jedno z najważniejszych założeń inicjatywy. Wspomnijmy przypadek Wiedźmina (nota bene moim zdaniem jednej z najbardziej spektakularnie zmarnowanych szans polskiego RPG). Promocji filmu towarzyszyła promocja gry fabularnej, a jej sprzedaż była więcej niż zadowalająca.
Ewolucja d20
Konkurencja nie daje jednak za wygraną. Po zakończeniu siódmego etapu, li tylko jeden punkt rankingowy dzieli dwa pierwsze miejsca. Tuż za adaptacją Dukaja plasuje się, mieszające elementy space opery i cyberpunka, Nemezis. System traktuje o walce ludzkości z niezliczonymi sługami bluźnierczych i plugawych bóstw. Andrzej 'Encefalograf' Stój celuje widocznie w lukę, powstałą na rynku po praktycznie martwych systemach futurystycznych , takich jak Gasnące Słońca, czy Cyberpunk 2020. Z pewnością zwiększa to konkurencyjność rynkową jego settingu i w przypadku wygranej dobrze rokuje samej inicjatywie. Jest to produkt zupełnie nowy, stworzony z powodu i na potrzeby Megakonkursu. Nemezis udało się to, o co nie pokusili się niemal bez wyjątku pozostali uczestnicy – mowa tu o stworzeniu wokół gry małej społeczności fanów. Jego podforum na Polterze wydaje się być bardziej aktywne, niż całe forum na stronie Rewolucji Kreatywnej - można tam też przeczytać liczne raporty z betatestów. Wypada w tym miejscu wspomnieć o dużym wpływie popularyzatorskim ilustratora - Jakuba Bartoszewicza.
W kwestii mechaniki podejścia Enca i Hekato różnią się diametralnie. Nemezis odwołuje się bardzo silnie do tradycji klasycznego DnD, którego nieodłącznym elementem jest nastawienie na walkę, wygrzew, konfrontację z przeszkodami zaplanowanymi przez Mistrza Gry. Setting zachowuje większość znanych i lubianych rozwiązań mechanicznych, rozszerza jednak standardową formułę o patenty wzięte z innowacyjnych gier fabularnych zza Wielkiej Wody (np. walkę społeczną). Skala zmian nie jest wcale mała i myślę, że śmiało można ją porównać ze tą w d20 Modern. Grający nie unikną zapoznania się z rozlicznymi zasadami dodatkowymi, co widać już w Wakacjach Marzeń - pierwszym opublikowanym scenariuszu do Nemezis.
I zasmażka!
Pierwszą trójkę zamyka Beszamel. Jest to setting z jednej strony niezwykły, z drugiej jak najbardziej standardowy. Pierwotnie powstały jako tło dla PBEM nakreśla świat fantasy, który kręci się wokół jedzenia, gdzie najważniejszą rasą są (niespodzianka!) niziołki, a ludzi nie ma wcale. Napotkamy tu cuda takie jak żyjące kociołki, brokułową puszczę, czy pustynię znaną jako Patelnia. Przy tym wszystkim, dziecku Marka Starosty najbliżej jest do zwyczajowo rozumianego settingu DnD. Podobnie jak w Eberronie (zwycięzcy podobnego konkursu organizowanego przez WotC) zmiany mechaniczne ograniczają się do dodania kilku nowych klas, ras, czy pojedynczej odmiany magii. Podstawowe zasady "dedeków" pozostają nietknięte, więc prawie nie trzeba uczyć się nowych rozwiązań. Siłą Beszamelu ma być odświeżenie konwencji fantasy, przez dodanie elementu humorystycznego (burp!), a nie poprawki w regułach zabawy. W ten sposób jako jedyny, z prowadzącej trójki, setting zgadza się z założeniami Finna. Nie przeszkadza to jednak autorowi w publicznym deklarowaniu, że "marzyłaby się własna mechanika".
Marek ładnie wpisuje się też w ideę propagowania inicjatywy. Prowadzi bloga, wdaje się w dyskusje ostatnio dał nawet ciekawy wywiad dla Valkirii. Ze wszech stron słychać jednak sarkania (głównie pozostałych uczestników) na fakt, że humorystyczne fantasy nie sprzeda się w naszym kraju, a to będzie oznaczać fatalny koniec inicjatywy. Nie przejmując się narzekaniami Beszamel twardo prze do przodu. Kolejne kapitalne notki i świetna oprawa graficzna zdobywa mu coraz to nowych zwolenników, a to przekłada się na wysoką pozycję w rankingu.
Peleton
Spośród wszystkich uniwersów, które dotrwały do etapu o mechanice, na pozostawienie oryginalnych klas postaci zdecydowały się tylko Beszamel oraz Stigma i to właśnie one najlepiej pasują do określenia setting. Pozostali autorzy wybrali ścieżkę bliższą OGL. Nic dziwnego, gdyż większość miała raczej ambicje na cały system! Spójrzmy na Aerthię, opisywaną jako "Indiana Jones w świecie fantasy", jedynego z uczestników, który może jeszcze powalczyć o zwycięstwo z trójką liderów. Autorzy zapowiadają zmiany w mechanice walki (serce DnD!), zmianę koncepcji magii, zupełnie nowe klasy. Jeszcze w rodzinie d20, ale praktycznie na pograniczu. Nie jestem wcale przekonany, czy mając do wyboru inne mechaniki autorzy pozostaliby przy d20. Podobnie byłoby zapewne w przypadku intrygująco obcej Technosfery lub SF-owej Trzeciej Epoki, które stawiają przede wszystkim na klimat. I dalej - 68 Rok Nowej Rachuby startował jako rozszerzenie Neuroshimy opisujące Rosję, a Schwarzkreuz'68 był istniejącym już od dawna projektem samodzielnej autorki, nie mającym nic wspólnego z d20. Mitologiczne Saran jawnie pisze o OGL. Wszystko wskazuje na to, że większość autorów traktuje narzuconą mechanikę d20 jako niekoniecznie pożądany dodatek lub wręcz przeszkodę w tworzeniu swojej gry.
Społeczność
Jeżeli nie liczyć początkowego zrywu, Megakonkurs nie doczekał się niestety zbyt aktywnego wsparcia fanów. Utworzone na jego stronie forum świeci obecnie pustkami, stając się tylko od czasu do czasu polem do nie zawsze konstruktywnych dyskusji na temat równości szans, czy opieszałości obsługi. Tematy na erepgowych forach poszczególnych serwisów są co do jednego martwe, a same serwisy ograniczają się do publikowania wieści o otwarciu lub zamknięciu kolejnych etapów.
Nie powiodło się zatem tworzenie osobnej społeczności fanów skupionej wokół samego Megakonkursu. Niektórzy twórcy nie dali jednak za wygraną i promują swoje systemy na własną rękę np. tworząc fora (Nemezis), czy blogi (Beszamel). Valkiria opublikowała niedawno wspomniany już wyżej wywiad z Markiem Starostą, natomiast Polter proponuje lekturę pierwszego scenariusza promującego Nemezis. Nie ustaje też w bojach dwójka samozwańczych megakonkursowcych krytyków – mam tu na myśli Magnesa i swoją skromną osobę.
Wszystko to nie zmienia faktu, że rozpoznawalność konkursu, nawet w samym erpegowym środowisku, nie jest największa. Można zaryzykować stwierdzenie, że typowy erpegowiec (i nie mam tu na myśli typowego członka fandomu) o Megakonkursie nie wie lub nie jest nim zainteresowany na tyle, by kibicować któremuś z uczestników. Także na konwentach ze świecą szukać prelekcji dotyczących poszczególnych settingów.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy?
Póki co, Megakonkurs nie odnosi wielkich sukcesów jako popularyzator gier fabularnych, a jego przebieg stawia pod znakiem zapytania słuszność ograniczania się tylko do d20. Nawet pomimo tych potknięć, jeżeli inicjatywa zakończy się sukcesem, będzie ją trzeba potraktować jako przełomowy krok w historii polskiego RPG. Autorzy prowadzących settingów deklarują, że nawet w przypadku nie odniesienia zwycięstwa, będą dążyć do ich publikacji. Może się zatem zdarzyć, że rynek wzbogaci się nie o jedną, a o kilka pozycji – choćby za sprawą takich inicjatyw jak nowopowstałe Wydawnictwo Internetowe CK Group. Organizatorzy Megakonkursu sami nie wykluczają publikacji dwóch settingów lub stworzenia linii wydawniczej pisanej specjalnie z myślą o zwycięzcy.
Sukces inicjatywy otworzyłby na pewno drzwi dla kolejnej edycji. Gdyby tak się stało regulamin imprezy musiałby ulec radykalnym zmianom – począwszy od tematyki poszczególnych etapów, aż po sposób przeliczania głosów. Nie wybiegajmy jednak przed orkiestrę. Trzy etapy jeszcze przed nami, autorzy prowadzących settingów zabierają się do ostrej pracy, walka na głosy trwa. I choć grono potencjalnych zwycięzców zawęziło się do czterech pozycji, to może jeszcze dojść do dramatycznych przetasowań na szczycie, a konkurs nie traci na dramatyzmie. Wciąż czekamy na kontratak Innych Pieśni. Póki co, trzymają one bowiem w odwodzie atut, który przysporzył sporej popularności doganiającym je Beszamelowi i Nemezis – mowa o oprawie graficznej. Nie wykluczone też, że Aerthia znów pokaże lwi pazur i zmobilizuje swoich fanów.
Zachęcam do zapoznania się z konkursowymi settingami i głosowania na swoich faworytów. Ostatecznie jest to rzadka okazja do tego, by to właśnie fani podyktowali wydawcy jaki produkt ma on wypuścić na rynek.