» Teksty » Felietony » Bajkowe stworki w konwencjach fantasy

Bajkowe stworki w konwencjach fantasy

Mroczny i niebezpieczny świat pełen intryg i niebezpieczeństw. Bohaterowie, weterani upadłego świata o wyraźnie zarysowanym profilu psychologicznym. System nastawiony na eksplorację psychiki postaci, na dylematy moralne, walkę z własnymi koszmarami. Opisy budują atmosferę ciężkiego dark fantasy, ilustracje dodają tylko kolorytu. Całość napisana sprawnie, konstrukcja zdań, użyte terminy i całe sformułowania od razu zdradzają dojrzałość i doświadczenie autora. Aby dodać jeszcze splendoru systemowi, autor stawia nacisk na storytelling, dramę, rozpisuje się o istocie odgrywania, oddaniu psychiki postaci. Pojawiają się porównania do teatru i sztuki: antrakty, sceny, aktorzy, katharsis. Dochodzimy wreszcie do zaleceń psychodramy i maksymalnego zaangażowania w odgrywanie postaci, niczym w metodzie Stanisławskiego. Czytam kolejny rozdział, a tam: "Wybór rasy: człowiek, elf, półelf, krasnolud, ork". Wielki Bang, spadłem z krzesła! Od czasów Tolkiena i jego grafomańskich naśladowców utarło się, że kanon fantasy bez innych ras nie może się obejść. To nic, że w Amberze Zelaznego, Czarnej Kompanii Cooka, czy Grze o Tron Martina krasnoludów i elfów nie uświadczymy, przeciętny młody erpegowiec kanonu uczył się z ekranizacji Władcy Pierścieni i gier komputerowych opartych na D&D. Gry fabularne w konwencji fantasy bajkowymi stworami stoją i basta! Reszta to jakieś science fiction i postmodernistyczne wariacje. Chciałbym wam dzisiaj przedstawić problem bajkowych stworków czyli innych niż ludzka ras, w które bohaterowie graczy mogą się wcielać. Pewne systemy są zdeterminowane rasami – tak jest np. z Nieborakami czy Wilkołakiem (i pomimo grania nie-ludźmi systemy wcale nie jawią mi się dziecinnie, wręcz przeciwnie). Elfy żyjące w rojach (Gemini) to wizja na tyle obca kulturze ludzkiej, że zmiana ich na ludzi zniszczyłaby efekt obcości i groteski świata, jaki udało się stworzyć autorom. Inteligentne wprowadzenie innych ras niż ludzie świadczy o dojrzałości i spójnej koncepcji twórców. Jednak, gdy autor z góry zakłada, że robi RPG fantasy i rasy wciska tam jedynie dla urozmaicenia, bądź sądzi, że historia świata przepleciona bezustannymi wojnami klanów krasnoludzkich z trollami z północy, intrygami Lodowych elfów czy legendami o półelfickich magach stanie się przez to ciekawsza, srogo się myli. Początkujący Rasy w konwencjach fantasy to pierwszy element, jaki wyróżniają dyletanci aby opisać fantastykę. Wystarczy przeczytać artykuły dziennikarzy z Wyborczej, Onetu, czy dowolny program telewizyjny o hobby jakim jest RPG, a niemal zawsze jest tam poruszony wątek innej rasy. Nie ma to jak łatka kulturowa. Fantasy - aha, krasnoludy, elfy. Co ciekawe, wiele osób, które z fantastyką ma tyle wspólnego co zabijanie potworów w Diablo i Neverwinter Nights, cykl Heroes of Might and Magic, wszędzie otrzymuje wzorzec gatunku w postaci ras. Dla takich osób najłatwiej tłumaczyć papierowe RPG jako "no wiesz, to takie Diablo tylko bez komputera…". Ta obserwacja prowadzi wprost do powszechnie znanego faktu: ludzie, którzy zaczynają swoją zabawę z grami fabularnymi przenoszą przyzwyczajenia z gier komputerowych, w tym również nieodłączność ras. Świat bez nich nie jest dla nowicjuszy kwintesencją fantasy. Nie namawiam tutaj początkujących graczy do odrzucenia bajkowych stworków, uważam, że należą one do kanonu RPG, niemniej dziwię się osobom z pewnym stażem, które zatrzymały się w połowie drogi i nie wyobrażają sobie zabawy w świecie fantasy bez wszędobylskich krasnoludów, hobbitów, gnomów i elfów. Stereotypy Popkultura kocha klisze a do ich nieodłącznych admiratorów należą gracze RPG. Uwielbiają oni odgrywać bardzo wyrazistych bohaterów: fanatyków, postacie z gruntu złe lub szlachetne, wcielonych łotrów lub paladynów bez skazy. Rasy zaś są stereotypem kulturowym, który dawno już wykroczył poza granice RPG. Komiks, film, czy gry komputerowe zgodnie realizują ustalone wzorce. Młody człowiek (nawet ten, który z grami fabularnymi nie miał nic wspólnego) wie, że elfy są dumne i przenigdy nie pierdzą, a krasnoludy piją i twardzi z nich zawodnicy. Początkujący gracze nie mają problemów z wejściem w świat fantazji, wystarczy, że swoje odgrywanie zmieszczą w ramach znanego z popkultury stereotypu. Ba! Nawet odmienne systemy nie mają tutaj wiele do gadania: elfa podobnie będą odgrywać w Warhammerze jak w D&D. Tymczasem, aby zagrać człowieka, np. Nordyjczyka, trzeba już włożyć wysiłek w zapoznanie się z nowym typem, z nowym stereotypem. A przecież, jak mówił wychowawca wuefu z Małego Sprytka: "inteligentny sportowiec unika zbędnego wysiłku" (to samo Erich Fromm definiuje jako mentalność konsumenta i niewolnika - niechęć do jakiekolwiek wysiłku i zmian). Inaczej mówiąc – zaczynając zabawę z nowym systemem o wiele prościej jest z marszu i bez przygotowania wcielić się w krasnoluda, bełkotać tubalnym głosem o honorze klanu, brodzie i toporze, niż zapoznać się z typologią jakiejś nawet ludzkiej nacji. Nawyk ten jest pozytywnym zjawiskiem u nowicjuszy, pomaga im się oswoić z regułami zabawy zanim rozpoczną eksplorować nowe obszary RPG. Wybór stereotypu wymuszają również pewne sytuacje, np. gracz nie ma zbyt wiele czasu na to, aby poznać nowy system podczas pierwszej sesji na konwencie. Jednak po wielu latach wcielania się w bajkowe stwory warto zadać sobie pytanie – co one mi dają? Po cholerę? Dlaczego nie Nordyjczyk? Wygląd zewnętrzny Odmienne rasy pozwalają zmienić swój wygląd zewnętrzny. Stąd elfiofilia wśród dziewczyn i krasnoludofanatyzm wśród chłopców. Ale co przeszkadza grać człowiekiem danej nacji/ klanu/ linii krwi o podobnym wyglądzie zewnętrznym? Problem może pojawić się w przypadku ekstremalnych rasowych wariacji, jak skrzydlate wietrzniaki, lecz widzę, że problem ras dotyczy tylko wyłącznie człekokształtnych gatunków mających duże oparcie w popkulturze: dominują krasnoludy, elfy i hobbici oraz drugoplanowo orki, gnomy, kotołaki, gobliny, czasem nawet trolle lub skaveny. Cóż zatem niezwykłego we wcieleniu się w wysokiego, szczupłego, smukłego i nieco androgenicznego człowieka (elf), albo niskiego, krępego lecz umięśnionego mężczyznę? Co zmieni, czy będziemy elfami, czy Plemieniem Nocy z Tir’na’Nog? Krasnoludem, czy Rodem Ulfusa? Odgrywanie Rasy dają możliwość odmiennego odgrywania? Wolne żarty! Co dają nam obce rasy w kwestii odgrywania, czego nie dają ludzie? Co da ci inna rasa, czego nie da człowiek? Nigdy nie uzyskałem tutaj rzeczowej odpowiedzi od zwolennika grania innymi rasami. Pomijamy ekstrema, a zatrzymujemy się na popularnych i wspomnianych już wcześniej elfach, krasnoludach i hobbitach. Otóż w obszarze odgrywania innorasowiec nie daje nam nic, kompletnie nic, czego byśmy nie mogli uzyskać grając człowiekiem. Każda obca rasa tworzona jest na podobieństwo lub karykaturę człowieka: uwypuklenia pewnych cech, bądź ograniczenia innych. Psychologia bajkowych stworków jest zwyczajnym equalizerem cech i zachowań ludzkich: jedne elementy eliminujemy, inne przesuwamy do ekstremum. Voilà! Mamy psychologiczny portret innorasowca! A zatem po cóż tworzyć nowa rasę, czy nie lepiej zamiast niej wprowadzić jakiś lud, narodowość, klan, linię krwi? Czy tak trudno z dumnych i długowiecznych elfów zrobić dumny ludzki lud, który zna obrzędy przedłużające życie? Z narwanych krasnoludów – dziki, brutalny szczep rzemieślników - wojowników? Nieprzemyślane koncepcje Dojrzałością w sferze fantastyki nazwać możemy te dzieła, które stracą swój sens, istotę i przekaz, gdy odejmiemy im element baśniowy. Czasem fantastyka jest alegorią do znanych problemów. Ale po cóż wciskać do fantastyki te elementy, bez których dzieło nie straci nic na przekazie, na fabule, ani na wartości? Nie inaczej ma się to do RPG. Wilkołak z serii Świata Mroku straciłby sens gdyby zamiast bestii oferował barbarzyńskich wojowników. Wampir podobnie. W tych systemach zabawa polegała właśnie na eksploracji symbolu kulturowego, mocno zakorzenionego w podświadomości ludzkiej. Żaden lud i grupa dzisiaj nie zastąpią znaczeniowo takich symboli jak wampir lub wilkołak. A czy wyobraźcie sobie – uwaga, herezja! - Warhammera ze starożytnym ludzkim szczepem zamiast elfów? Nawet imiona i nazwy moglibyśmy zostawić. Zamiast krasnoludów wstawiamy ludzki wojowniczy lud. A teraz odrzućcie przyzwyczajenia i wyobraźcie sobie, ze od samego początku właśnie taką wizję promuje podręcznik (nawet do pierwszej edycji). I co? Czy Stary Świat mógłby tak funkcjonować? Oczywiście, nic, ale to nic nie musiałoby ulegać zmianie. Tak samo wyglądałaby polityka Imperium, tak samo religie. A zatem – rasy element zbędny i nieprzemyślany koncepcyjnie. Infantylizm Podstawą infantylności innych ras są skojarzenia kulturowe, na których opieramy całe swoje postrzeganie świata. Postaci takie jak elfy czy gnomy wywodzono z mitów, bajek i baśni – początkowo spełniały funkcję alegorii, moralizatorską. Tymczasem siła popkultury, która niepodzielnie zdominowała nasze skojarzenia, bajkowe stworki wrzuciła do worka z bajkami dla dzieci. Czy zauważyliście, że w dobranockach pełno jest fioletowych potworków, a pluszaki występują w przeróżnych formach? Pomińmy wywody historyczne i genezę mitów, trzynastoletni Jasio zna elfy z Baldursów, a nie z mitologii skandynawskiej, tym samym w naszej kulturze innorasowcy kojarzą się właśnie ze sferą dzieci, z niedojrzałością. Są po prostu infantylne... Nietrudno rzec – "a mnie elf wcale się dziecinnie nie kojarzy". Tak, ale ty czytasz fantastykę, grasz w gry, w RPGi, spróbuj zagadać swoją koleżankę z ławki szkolnej na temat RPG i zacznij od wywodów o elfach i krasnoludach. Konotacji infantylnej nie maja rasy, o których moglibyśmy powiedzieć, że kulturowo należą do sfery diabelskiej, potwornej. Żyły nie tylko na kartach bajek, ale zakorzeniły się w religii, w podświadomości ludzi już dawno temu. I tkwią tam do dziś. Ucieleśniają nie dziecinną wizję świata, ale ciemną stronę rzeczywistości: mordercze instynkty i dewiacyjne pożądania, erotyczne pokusy, namiętności, sferę tabu i karę za splugawienie sacrum. W tym kręgu znajdziemy demony, diabły, wilkołaki, wampiry, a nawet gobliny. Systemy, w których występują te rasy nie piętnują świata infantylnym kolorytem. Dlatego tak trudno o pluszowego wilkołaka, a w horrorach częściej od krasnoludów i elfów występują wampiry i gobliny. Systemy fantasy, nastawione na konwencję mroczną bądź horror, mogą czerpać inspirację z bestiariusza diabelskiego istniejącego obecnie w popkulturze, lecz unikać elementów infantylnych (chyba, że dysonans ma posłużyć osiągnięciu wrażenia groteskowości). Stąd np. Wampir przyciągnął mnóstwo osób, które wcześniej nie miały nic wspólnego z RPG. Nie epatował dziecięcą symboliką, za to puszył się poważną terminologią i ważkością poruszanych tematów, a ludzie to kupili. I między innymi dlatego niektórzy z nich zadzierali nosa, uważając, że Wampir jest dla dojrzałych i zaawansowanych intelektualistów (to nie moja teza, drodzy czytelnicy, to obserwacja zachowań pewnej grupy), a światy bajkowe dla pryszczatych nastolatków. Niektórzy autorzy dark fantasy RPG czynili zabiegi maskujące – pozostawiali nazwę rasy baśniowej, np. elf, lecz w ich świecie były to bezduszne stwory z zębami kanibali. Niestety, wizja elfa jest już tak mocno zakorzeniona w kulturze, że podobne zabiegi niewiele dadzą. I tak po każdorazowym wypowiedzeniu słowa elf znakomita większość postawi przed oczyma wyobraźni smukłą, zwinną, długouchą i dostojna personę. Szkoda siły na tworzenie nowych potworów, skoro nadal stare nie straciły nic na swej grozie. Koloryt Słyszałem już po wielokroć: inne rasy dodają systemowi kolorytu, różnorodności. I wszystko zabija znów pytanie: co w kolorycie daje ci krasnolud, czego nie da ci człowiek należący do ludu o cechach krasnoludzkich (a pamiętajmy, że krasnoludy to tylko jeden z wielu typów człowieka)? Czy uważasz, ze zakuci w stal, mroczni rycerze z Czarnych Chorągwi nie dodają kolorytu? A posępni Rytualiści w szatach wyjętych z koszmaru szaleńca? Jakiego kolorytu przyda ci elfka, którego nie nada piękna i śmiertelnie niebezpieczna Wiedźma z Milo? Dlaczego warto zrezygnować z ras?
  • Rasy powstały na podobieństwo ludzi. Zawsze są ich uproszczeniem.
  • Rasy kojarzą się infantylnie, co skutecznie osłabia systemy nastawione na mroczny świat i posępny nastrój.
  • Rasy nie pozwalają ci lepiej odgrywać, niż byś grał człowiekiem.
  • Specyficzny wygląd, psychikę i zachowanie rasy możesz oddać podobnymi przymiotami człowieka.
  • Rasa obca nie nadaje wcale więcej kolorytu niż człowiek.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Ile mnie w moim RPG?
Wykorzystać gotowe czy wymyślać od zera?
Warsztat dedekowca
Jak Gerard robił planszę do D&D i co z tego wynikło
Zalety stopniowego rozwoju
Druga część dwugłosu
Co mnie uwiera w od zera do bohatera?
Pierwsza część dwugłosu
Budując swój własny domek z kart cz.3
Sposoby na lepsze granie

Komentarze


Verghityax
   
Ocena:
0
Never Winters Nights? Litości...
17-05-2007 00:03
Erpegis
    Zły tekst
Ocena:
0
Gdyby nie koniec semestru naskrobałbym jakąś polemikę.
Ale szybko:
Stereotypy nie są złe. Ułatwiają stworzenie postaci, które najlepiej robi się właśnie w oparciu o arche/stereotypy.

Co da ci inna rasa, czego nie da człowiek? - Co ci da człowiek, czego nie da ci inna rasa? Nieistotne jest czy nazywamy jedno plemię tak, czy inaczej, więc równie dobrze mogę nazwać wysokich ludzi elfami. Jaka to jest różnica? To samo, tylko w drugą stronę.

* Rasy powstały na podobieństwo ludzi. Zawsze są ich uproszczeniem.

Ja tego argumentu w ogóle nie rozumiem. Może odpowiem na niego moim ulubionym pytaniem mojego byłego MG:
"A potrafisz odegrać trójkąt?"

* Rasy kojarzą się infantylnie, co skutecznie osłabia systemy nastawione na mroczny świat i posępny nastrój.

Nie tylko, tym bardziej że RPG jest rozrywką, popularną wśród dzieci, takich właśnie 13 letnich Jasiów. Dlaczego odmawiać im przyjemności bycia takim jak Gimli, czy lady Aribeth?

* Rasy nie pozwalają ci lepiej odgrywać, niż byś grał człowiekiem.

Ani gorzej. Gdybym wprowadził szczep ludzi o fioletowych włosach, różniącą się od wszystkich innych ludzi kulturowo, pewnie większość graczy określałaby ich jako inną rasę.

* Specyficzny wygląd, psychikę i zachowanie rasy możesz oddać podobnymi przymiotami człowieka.

Jak wyżej. Mogę, ale nie muszę. Crystalicum pokazuje podobieństwa, Krasnoludy Smocze to Hiszpanie, Księżycowe to Anglicy. Ładnie wpasowywuje się to w konwencję baśniowo-mangową.
17-05-2007 00:31
Furiath
    Zanim napiszesz polemikę
Ocena:
0
jeszcze raz i tym razem uważnie przeczytaj tekst.

Nie odniosę się do Twego posta, bo nie przeczytałeś artykułu, tylko rzuciłeś pobieżnie okiem. Twoja polemika podnosi argumenty, które zostały zbite, a ja szanuję swój czas.
17-05-2007 00:38
Erpegis
    Sęk w tym
Ocena:
0
że to co ty traktujesz jako wady, można traktować jako zalety.
Ja osobiście nie widzę różnicy pomiędzy ludźmi a elfami, ale jest to dla mnie zaletą, bo mogę dzięki nazewnictwu wprowadzić jakąś kulturę, na temat której gracze będą mieli jakieś wyobrażenie, inaczej niż w wypadku Wiedźm z Milo, czymkolwiek by one nie były.
17-05-2007 00:40
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Uwaga techniczna - ja bym napisał "półelfich", a nie "półelfickich". To OT, ale czy jest jakaś "oficjalna" wykładnia językowa?

Cóż, lubię rasy, ponieważ umiejętnie zastosowane są classe i stylish. Krasnolud w kryształowej zbroi z błyszczącym toporem wygląda dużo lepiej, niż podobny człowiek, ma fajniej ułożoną anatomię. Ogr czy centaur jest dużo zabawniejszy od silnego człowieka, daje nowe możliwości - zarówno gamistyczne, jak i "wizerunkowe", człowiekiem nie mogę władać trzymetrowym mieczem, ogrem już tak. To, co lubię np. w dnd to właśnie możliwość postaci, która jest cool, lata na smoku i ma świecący miecz. Rasy są jednym z narzędzi, które mi to umożliwiają.

Uproszczenie? Infantylizm? Hell Jeah! To jest to, co lubię, co wybieram, sięgając po dedeki czy gwiezdne wojny.

Nie wyobrażam sobie np. Spellslingera pozbawionego ras. Znacznie osłabiło by to obecność klasycznego fantasy w systemie, a umiejętne połączenie, jakie jest teraz, czyni go fajnym. Można by długo wymieniać podobne przykłady.

Więc co do argumentów końcowych:
1. Tak. Moi bohaterowie i tak najczęściej są nieskomplikowani, wyraziści, archetypiczni. Coś w tym złego?
2. Tak. Dlatego nie w każdym systemie pasują. Nie wprowadzam elfa do WoDu, to po prostu nie jego miejsce.
3. Odgrywanie i tak zależy od gracza.
4. Nie do końca. Wiele ras jest tak blisko ekstremum, że istnienie dużej społeczności tak ekstramalnych ludzi staje się mało wiarygodne. Co do wyglądu - ludzie mają przeciętnie między 1.40 a 2/10 wzrostu. Jak dla mnie spore ograniczenie, jezeli ktoś chce grać Mistrzem Jodą albo ogrem.
5. Równiez nie prawda. Sama obecność obcej rasy może dodać kolorytu tak samo jak zabawna fryzura albo ciekawy nawyk. Oczywiście, rasa nie wystarcza, ale pomaga.
17-05-2007 01:26
Brat_Draconius
    Cóż
Ocena:
0
Furiath, tekst zbytnio nie powala, może jestem infantylny ale lubię rasy wszelakie. Zresztą wszystko zależy od tego jak gramy i w co się bawimy, dlatego gromów ciskać nie będę. Jedyne co irytuje to te nieszczęsne "Never Winter Nights".
17-05-2007 02:04
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Furiath, tekst zbytnio nie powala, może jestem infantylny ("może komar adidasa sprzedał mi")ale nie lubię ras wszelakich i rzadko dopuszczam do gry graczy krasnoludów i innych ostrouchych. Jak na Bogów Chaosu, gracz który nie potrafi odegrać rasy Mariana Koniuszko z serialu Zmiennicy ma umieć odgrywać istotę żyjącą np. 4 razy dłużej od niego, dodatkowo mającą szajbę na punkcie np. sztuki (a niech tam) iluzjonistycznej.
To że graczy rzadko dopuszczam do odgrywania takich ról nie oznacza że ja robię to perfekcyjnie (a wręcz odwrotnie...)- jeśli już muszę staram się wyeksponować podczas zabawy kilka cech, które gracze zapamiętają, a są zgodne np. z ich psychiką.
PS. A czepiam się tekstu, bo pierw piszesz o początkujących, którzy przez pryzmat ras widzą światy fantasy, by sam potem opisywać stereotypy popkulturz, w tym wypadku fantasy....
17-05-2007 07:40
Furiath
    Panowie
Ocena:
0
Zabawy w stereotypy są fajne, a dla nowicjuszy nawet potrzebne. Zauważcie też, że nie koncentrowałem sie na oryginalnym i głębokim odgrywaniu. Tekst nie walczy ze stereotypami, archetypami, itd. Tekst porusza problem samoograniczania się graczy, którzy uwierzyli już, że fantasy = rasy, a rasy = konieczność w każdym RPG fantasy. Znam ludzi, którzy do gotowych światów sami wrzucają lub dopisuja nowe rasy (grałem juz z Kenderami w Warhammerze, u innego MG zaś w Starym Świecie były Behemoty - takie małe diabełki), aby uczynic je bardziej "klimatycznymi".
  • "Nie wyobrażam sobie np. Spellslingera pozbawionego ras. Znacznie osłabiło by to obecność klasycznego fantasy w systemie,"
O! Mamy juz klasyczne fantasy! Własnie o takich bzdurach mówię. I jeśli chcesz mieć 3-metrowego gościa to weź faceta takiego wielkoluda, jak w 300 :) O ile dobrze pamiętam w Czarnej Kompani Mogaba był olbrzymem (wraz ze swoimi wojownikami) a autor nie pokusił sie o nazwanie tego ludu orkami. I proszę o merytoryczną powagę, artykuł nie jest gromem w kierunku D&D, gdyż system ten bazuje na tolskienowskim schemacie nibyswiata i jego odbiorcami w znacznej większości sa własnie dzieci. Ale po cóz, milion autorek fantasy ma być klonami D&D? Ciekawą uwagę zawarł Erpegis. Zauwazył on, że najpopularniejsze rasy takie jak krasnoludy elfy, czy hobbici - bazując na samym kanonie DDkowym tworzą już gotowy blok kulturowy - w zasadzie inną nację. Miłośnicy fantastyki znają zwyczaje, kulturę, zachowanie tych wymyslonych nacji, nie gorzej niż hiszpanów czy Francuzów. Jednak zatem pytanie - elfy i krasnoludy w Crystalicum nie są stereotypowe - raczej nakreslone na podobienstwo narodów ludzkich - istnieje duże ryzyko, że gracze oleja wskazania autorów i dalej będą elfami i krasnoludami grac tak jak w D&D (czyli kanonie stereotypu ras).
17-05-2007 08:09
Johny
   
Ocena:
0
W Diablo nie ma ras. Sa tam za to stworki, ktore naleza do sfery diabelskiej.

Zgadzam sie, ze elfy, krasnoludy i tym podobne srednio pasuja do mrroku. Jak prowadzilem Warhammera to staralem sie ograniczac inne rasy a jak juz ktos gral elfem, to byl dyskryminowany przez ludzi (odmieniec! odmieniec!). Dla mnie tez te stworki kojarza sie bardziej z bajkowoscia, wzglednie heroizmem niz z czyms dark.

Zgadzam sie tez z tym, ze zamiast odmiennych ras mozna odgrywac ludzi o zblizonej kulturze. Tak jest na przyklad w L5k - artystyczny klan Zurawia to takie elfy, zas broniacy Rokuganu przed krainami cienia i budujacy rozne fortyfikacje klan Kraba to krasnoludy.

Obawiam sie jednak, ze tlumaczenie tego fanom fantasy to tak jak mowienie wlascicielowi Harleya, ze moze wymienic swoja maszyne na wiele innych motocykli. Elfem gra sie fajnie, bo to elf, kropka.

OT1: Furiath IMO piszac o infantylnosci nakrecasz flejm. Pewnie polowa osob grajacych w DnD mysli sobie teraz "Ja niedojrzaly!? Poczekaj zaraz Ci pokaze!". Dlatego dyskusja moze byc troche nie merytoryczna.

OT2: Elfy i krasie w Crystalicum sa miodzio :).
17-05-2007 09:49
Erpegis
    Hm
Ocena:
0
gracze oleja wskazania autorów i dalej będą elfami i krasnoludami grac tak jak w D&D (czyli kanonie stereotypu ras).

Mam wrażenie, że o coś podobnego chodziło twórcom gry. to znaczy, z połączenia właśnie tego stereotypu Elfa i ukraińca powinna wyjść ciekawsza postać.

O, właśnie. W Crystalicum rasy są przemyślane. To znaczy, krasnoludy nie są niepoprawnymi altruistami, bo tak. Ale po to są, żeby gracz krasnolud miał motywację, by ratować drużynę z opresji, by była to postać, na której można polegać. Pewnie, że możnaby zrobić takiego człowieka, gnoma, czy Lodowego Elfa.
Ale po to są stereotypy, żeby je realizować a potem łamać.
17-05-2007 11:16
~Zoolw

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"I jeśli chcesz mieć 3-metrowego gościa to weź faceta takiego wielkoluda, jak w 300 :) O ile dobrze pamiętam w Czarnej Kompani Mogaba był olbrzymem (wraz ze swoimi wojownikami) a autor nie pokusił sie o nazwanie tego ludu orkami. " - ale ksiazka to nie rpg. Wksiazkach nie ma tez podanych wspolczynnikow, opisow religii, dokladnej geografii czy opisu polityki. Tak wiec w ksiazce moze byc : duzy, czarny mezczyzna... w rpg bedzie to juz polork.
17-05-2007 11:30
Furiath
   
Ocena:
0
* "Ale po to są stereotypy, żeby je realizować a potem łamać."
W tym sęk, że wielu nigdy nie pokusiło się o złamanie stereotypu.

A L5K to kiepski RPG i małofantastyczny, bo nie ma w nim ras - to też wiemy. A już najgorsza kicha to 7th Sea - to już poracha. W niczym nie przypomina stereotyp D&D, nic dziwnego, że nikt w to nie gra ;)
17-05-2007 12:49
senmara
    Moja pierwsza postać była półelfem
Ocena:
0
później był zabawny motyw z goblinami, ale szczerze mówiac największym wyzwaniem w odgrywaniu itp. było jak np. wybieraliśmy sobie cechy danej osoby i motywacje bądź cele.
Wiem, ze nie każdy musi się bawić w odgrywanie (zatem rasa będzie pewnie tylko dla współczynników, nie mówcie, każdemu podobała się Wt w młotku), ale z pozycji standardowego gracza wiem, ze w czasie sesji, dramatyzmu i galopującej akcji trudno pamiętać o odgrywaniu kilku rzeczy naraz. Skoro więc moja postać jest wygodnicka, wszędzie węszy spisek i chce uratować przystojnego księcia, zapomina się np. o spuszczaniu uszu, bo akurat tak robią elfy kiedy są smutne.
Poza tym wolę grać przecietną postacią z twardo podkreślonym jednym rysem (który pojawia sie w większości scen i który inni zapamiętają), niż przeciętnym elfem, jakich jest mnóstwo (no przecież gramy na podstawie tego samego podręcznika).

Może to dlatego, że lubię czytać horror, który jest tą działką fantastyki skupiającą się na ludziach, że do stworzenia świata fantastycznego, mrocznego i urozmaiconego nie potrzebuję konioludzi ani żabiostworów. wolę, gdy zamiast ras gracze wybieraja sobie cele osobiste. Koloryt rasowy za bardzo mi się kojarzy z pozostałością po mangach. Może jeszcze GITS był klimatyczny, ale... no nie, nie jestem wielbicieklką mang.
I nigdy nie będą mnie pociagały wielkie uszy (blee)
17-05-2007 13:44
~Zoolw

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Furiath - czy Ty widziales 7th Sea albo L5K? :) Stwory z Krain Cienia to jak najbardziej ludzie, nie? :) Syrnowie, Sidhe tez ludzie? Oczywiscie, grac nimi nie mozna ( podobno w 3 edycji L5K mozna grac tym Czlowiekiem-Wezem ), ale rozne rasy wystepuja. Od zawsze istnieje podzial na low fantasy i high fantasy. Szukasz argumentow na sile i czepiasz sie niewiadomo czego. Moze Ty nie umiesz odgrywac innych ras, jak dla mnie to mewntalnosc Elfa czy Krasnoluda rozni sie wyraznie od ludzkiej, podobnie anatomia. Czlowiek-karzel z dwurecznym toporem wygladalby komicznie - inna anatomia niz u krasnali. Plemie zachowujace sie jak Elfy, mimo, ze wyrosle w danym kregu kulturowym, tez byloby nie teges... szczegolnie, gdyby jego przedstawiciele zyli 1000 lat :D W Crystalicum np. rasy uwypuklaja stereotypy naszych narodowosci, to co u czlowieka byloby przejaskrawieniem u innej rasy jest naturalne.
Jak dla mnie artykul pisany na sile. Szkoda, bo wiele inych Twoich artykulow cenilem.
17-05-2007 19:13
Erpegis
    No...
Ocena:
0
Ale łamanie stereotypów nie jest zawsze ważne. Czasem właśnie sympatycznie jest grać typowym elfem, chłodnym Legolasem czy inną kalką Aragorna.

A w L5k można grać Naga, o! :P

"Skoro więc moja postać jest wygodnicka, wszędzie węszy spisek i chce uratować przystojnego księcia, zapomina się np. o spuszczaniu uszu, bo akurat tak robią elfy kiedy są smutne."
Bez urazy, ale to gracz decyduje, co robi jego postać. W ogóle nie mogę sobie wyobrazić podobnej sytuacji na sesji, może jestem za mało odgrywający, ale hmmm... A zresztą, idę pisać ten tekst o stereotypach.
17-05-2007 19:43
Johny
   
Ocena:
0
"A L5K to kiepski RPG i małofantastyczny,"

Ach ta komunikacja za pomoca literek. Nie wiem, czy powyzsze zdanie to jakis przyklad dla Zolwia badz Erpegisa czy moze polemika z moja wypowiedzia.

Na wszelki wypadek wyklaruje co wtedy mialem na mysli.

1. W L5k sa ludzie (w wiekszosci) zamiast innych ras i jest to super system (a jakze fantasy).

2. Mimo to mowienie milosnikom fantasy, ze z ras powinno sie zrezygnowac jest moim zdaniem bezcelowe.
To ze elfy i krasnoludy sa tak popularne i gatunek fantasy kojarzy sie przede wszystkim z nimi nie jest kwestia logiki tylko emocji. Rasy sa po prostu cool, bo byly w tych wszystkich ksiazkach, filmach i grach. Racjonalne tlumaczenie, ze mozna je zastapic nic nie da (chyba, ze sie bedzie tlumaczyc bardzo dlugo :P).

Oczywiscie, ze fantasy nie rowna sie rasy, mysle jednak, ze ten stereotyp bedzie trudno zmienic.
17-05-2007 20:05
15939

Użytkownik niezarejestrowany
    @Zoolw
Ocena:
0
Chyba słabo zrozumiałeś przesłanie artykułu.

Mam wrażenie, że Furiathowi, nie chodzi o to by całkowicie odrzucać rasy, tylko o to by wynikały one z systemu i jego świata, a nie odwrotnie.

Generalnie, mnie artykuł się podoba i mam bardzo podobne podejście do tej kwestii, tylko aż do tej pory, nie potrafiłem ubrać swoich myśli w słowa.

Żaden młody człowiek, nie potrafi odegrać 100 letniego staruszka, bo nie wiemy co takowy czuje. Podobnie ciężko jest wiarygodnie odgrywać 15 latkowi, czy nawet 20 latkowi, postać dużo starszą. Wiele lat doświadczenia życiowego, o wiele większa wiedza, często tragiczne przeżycia. To jest naprawdę skomplikowana psychika. Nie mówię, by każdy z graczy, który siada do Monastyru (gdzie gra się staruchami) jak najczęściej rozmawiał z dziadkiem czy babcią o ich życiu, ale warto by chociaż chwilowo zastanowić się, gdy włamujemy sie do banku.

Podobnie jest z 1000 letnimi elfami czy 200 letnimi krasnoludami. Te rasy mają z pewnością dużo większą powagę, niż mnogość ludzi, którzy je odgrywają. A już ciężko powiedzieć o podobnym pomyślunku, kiedy 19 latek, wesoło wyrzyna toporem setki goblinów, bo tak wesoło, poczuć zapach krwi o poranku.

Po za tym, żaden człowiek, nie wyduma niczego rewolucyjnego dla nowej rasy, bo musi oprzeć się na ludzkim współczynniku. A wszystkie przedstawiane przez Was argumenty (duży wzrost, inna anatomia, mentalność) można obalić niezwykłościami w historii ludzi. Przykład? Pigmeje - plemię niskich ludzi, przez długi czas żyjących w Afryce. A może Vikas Uppal, najwyższy człowiek na Ziemi. Co Wam broni zapełnić tymi ludzi całe plemiona? Przecież gatunek ludzki, już nie raz pokazał jak ładnie potrafi się przystosować do nowych warunków.

Również, tak jak Furiath uważam, że ludzie są dużo bardziej grywalni i rzeczywiści w każdym RPG. Jak to ktoś powiedział:

"Nawet badając ten ród przez 100 lat i tak potrafią mnie zaskoczyć".
17-05-2007 20:15
~Zoolw

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Podobnie trudno odegrac kogos wychowanego w swiecie postapokaliptycznym, wojownika, rycerza itd ( gralem raz z kolesiem, ktory w NS gral zakapiora, wkurzal i denerwowal cala druzyne, sprowokowal mnie do walki - i wtedy pokazal, ze jako Gracz niue ma zadnego pojecia o bojce ). Mysle, ze jak ktos sie postara, to moze sprobowac odegrac mentalnosc kogos z wielkim bagazem lat. Na tym polega RPG ( miedzy innymi ).

Pigmeje to ludzie z pewnego srodowiska, nie mieszkaja sobie w Polsce czy Francji. Elfy, w wielu systemach, zyja obok ludzi.

Powtarzam - inne rasy moga byc czesto katalizatorem stereotypow znanych z naszego swiata narodowosci. To co u czlowieka byloby przejaskrawieniem, to u innej rasy moze byc naturalne.

Ludzie od zawsze wymyslali ( lub wierzyli, lub widzieli ) rozne skrzaty, duchy, sidhe, hobgobliny, trolle, pixie, leprauchauny itd itp. Widac na tyle roznia sie od ludzi ( mimo, ze byly na nich oparte ), ze przetrwaly do dzis.
17-05-2007 20:29
rincewind bpm
   
Ocena:
0
"I jeśli chcesz mieć 3-metrowego gościa to weź faceta takiego wielkoluda, jak w 300 :) O ile dobrze pamiętam w Czarnej Kompani Mogaba był olbrzymem (wraz ze swoimi wojownikami) a autor nie pokusił sie o nazwanie tego ludu orkami."
I tu dochodzimy do meritum. Bo jeżeli mam mieć trzy metrowych, skretyniałych ludzi o spaczonej psychice, to czy nie włożyliśmy tu po prostu nowej rasy, nawet, jeżeli genetycznie to wciąż są ludzie? Czy jest jakaś różnica między dwoma grami, jeżeli w jednej występują tacy "ludzie", a w drugiej nazwiemy takiego kogoś po prostu "ogrem"?
Dla mnie podział na nacje, pojawiający się w w wielu only-human rpgach, jest niczym innym jak mniej wyrazistą pochodną podziału na rasy. W L5K różnica pomiędzy żurawiem a skorpionem jest imo położona na takiej samej płaszczyźnie, na jakiej oparta jest różnica między elfem a orkiem. W tym drugim przypadku dochodzi silniejsze zaakcentowanie różnic fizycznych, ale nie zmienia to faktu, że nacje mają taką samą przyczynę istnienia jak rasy.
Tak samo można przyczepić do "tradycyjnego" podziału na nacje, który zakłada istnienie gdzieś w danym świecie hedonistycznych "Francuzów" czy sztywnych "Niemców". Są równie ograne jak "elf" albo "ogr", i jako takie, również znacznie ograniczają mrrrrok, do którego przecież przydaje się aura tajemniczości, której tak ograne schematy już nie zawierają. Ale przy nowych nacjach, a także nowych rasach, może to być możliwe.
17-05-2007 20:47
Furiath
    Re Rincewind
Ocena:
0
* Czy jest jakaś różnica między dwoma grami, jeżeli w jednej występują tacy "ludzie", a w drugiej nazwiemy takiego kogoś po prostu "ogrem"?

"Dojrzałością w sferze fantastyki nazwać możemy te dzieła, które stracą swój sens, istotę i przekaz, gdy odejmiemy im element baśniowy. Czasem fantastyka jest alegorią do znanych problemów. Ale po cóż wciskać do fantastyki te elementy, bez których dzieło nie straci nic na przekazie, na fabule, ani na wartości?"

Ok. Daj ogra. Ale po co? Aby było bardziej fantasy?... ;)

Re Halfling: Ano, rasy sa fajne, ale jesli ich obecnośc trzyma system w kupie. Inaczej, jest to tylko wodotrysk typu: im wiecej efektów specjalnych w filmie, tym łatwiej sprzedamy to nastolatkom.

R: Borsuk - alez ja o nic nie walczę. Moja opinie o rasach wyraziłem juz bodaj 7 lat temu podczas dyskusji o nich z trzewikiem w Pamietnikach monastyru. Teraz, pomyslałem sobie, że zamiast utonąć w morzu postów forumowych, warto te uwagi zebrać i wyłozyć. Może do kogos trafię, że ilośc róznych ras, wcale nie czynią z system RPG lepszym. Podstawą jest koncepcja.
17-05-2007 22:07

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.